Narzekasz?

Blogowanie firmowe

21 listopada 2008
Puck

Chcieliśmy - to mamy! Blogowanie trafiło nie tylko pod strzechy, ale co gorsza pod korporacyjne skrzydła prężnie rozwijających się biznesów. Niestety, jest to teraz po prostu modne i każdemu wypada. Co za tym idzie - każdy potrzebuje firmowego blogaska.

Ponad dwa lata minęły od czasu napisania notki, w której narzekałem na szufladkowanie blogów. Dzisiaj mogę dumnie powiedzieć, że udało się nam, blogerom, wyprowadzić to medium na prostą.

Teraz to już nie jest walka o to, czy ludzie będą się na nas dziwnie patrzeć po usłyszeniu, że piszemy bloga. Dzisiaj społeczeństwo blogerów walczy o bycie zauważonym przez PR-owców i reklamodawców. Spotykamy się na tubach oraz innych spotkaniach, piszą o nas w gazetach. Mogłoby się wydawać, że w końcu ludzie patrzą nie tylko racjonalnie, ale i z zainteresowaniem na tą cząstkę internetu.

Niestety, ma to też swoje negatywne strony. Komercja. Blogi tracą swój pierwotny charakter, stając się środkiem przekazu marketingowego, często ukrywanego pod pozorem obiektywnych wypowiedzi. Pomimo powstawania takich akcji jak kodeks blogerów, sytuacja nie wygląda najlepiej.

Ludzie już zobaczyli, że blogi to coś fajnego i można to wykorzystać do własnych celów. Niestety, te cele zwykle nie są niczym więcej jak jedynie marketingiem. Czymś, co niebardzo tu pasuje. Czymś, co bardzo trudno połączyć z obiektywizmem, otwartością na komentarze, wolnością wypowiedzi. Na tubie padło bardzo ciekawe stwierdzenie: "cieniasy nie reklamują się na blogach". I to powinno pozostać prawdą, a blogi powinny pozostać obiektywne. W przeciwnym wypadku nie będą nie niczym różniły od tradycyjnych, zalepionych toplayerami stron.

Blogi firmowe

Inna ciekawa kwestia to szeroko rozumiane blogi firmowe. I nie mam tu na myśli bardzo fajnie prowadzonego bloga gemiusa. Nie myślę też o jednym z tych radosnych blogów biorących udział w konkursie na najlepszy blog firmowy. Mówię tu o blogach, które powstały, ale nie wiedzą co ze sobą zrobić. Błąkają się gdzieś pomiędzy blogiem profesjonalnym, marketingowym, a amatorskim, pisanym z pasji.

Dlaczego pomiędzy? Bo prowadzenie fajnego bloga firmowego to przynajmniej jeden osobny etat. To część strategii komunikacji (czyli, tak, racja, taka strategia najpierw powinna istnieć). To długie godziny spędzone nad tym, żeby wszystko grało. To również osoby odpowiedzialne za tego bloga od strony technicznej i merytorycznej. To praca agencji interaktywnej, która przygotuje fajną skórkę na bloga. To konkretne pieniądze wydane na wysoką jakość, którą można się pochwalić. Bez wszystkich puzzli z tej układanki, taka forma blogowania będzie kulała. Z drugiej strony blog amatorski to coś, na co może sobie pozwolić każdy i za darmo. To notki pisane na kolanie w drodze do pracy. Oda do ziemniaka w jesienny deszczowy weekend. To darmowa skórka ściągnięta z sieci. To strona tworzona z motywacji jej autora (lub wielu autorów), z którą ten autor się identyfikuje i dla której chce najlepiej. I nikt mu nie mówi co ma robić, bo sam wszystko wie doskonale.

Dlatego firmy muszą się decydować na jedną z tych dróg. Albo pracownicy chcą pisać blogi, wymyślają notki i sami założyli sobie już konto na blogspot/blox/wordpress czy gdziekolwiek, albo trzeba zatrudnić kogoś od jego prowadzenia. Bo musi być ktoś, komu będzie się chciało. Kto będzie miał wizję i, co ważne, będzie potrafił wcielić ją w życie.

Case study: jak nie robić

Arboblog zaczęło się kilkanaście miesięcy temu

Ja mam wrażenie, że w blogu firmowym który ja prowadzę, to wszytko jest na opak.

Skłamałem trochę. Nie prowadzę go. Postawiłem wordpressa i wgrałem mu skórkę. Trochę ewangelizowałem na początku, ale to tyle. Nie jestem PR-owcem, nie jestem copywriterem, dziennikarzem, tekściarzem. Blog nie należy stricte do moich obowiązków. Robię go przy okazji. To miała być taka oddolna inicjatywa kilku osób.

Teraz blogują wszyscy. Mamy wewnętrzne konkursy związane z blogiem. Ogólnie jest on postrzegany jako coś fajnego. Niestety, niektórym skończył się zapał. Przede wszystkim mi. Dlaczego?

Dlatego, że nie wiadomo czym jest teraz nasz firmowy blog. Z jednej strony to poletko doświadczalne do puszczania reklam różnej maści. Zwykle "beta", więc raz po raz coś nie działa. Poza tym, skoro to już nie jest oddolna inicjatywa tylko coś ważnego, to ktoś musi o tym decydować, ale nie bardzo wiadomo kto. Każdy by chciał, żeby blog był fajny, niestety sam się nie robi. Co gorsza, każdy rozumie słowo "fajny" na swój sposób. Jeden przez wartość marketingową; inny - brandingową; jeszcze ktoś mógłby sobie pomyśleć, że wartość bloga wyznacza ilość gadżetów; nieliczni patrzą jedynie na nowe notki...

Brak pomysłów

W którymś momencie blog przeszedł na drugą stronę. Gdzieś tam ktoś podjął decyzję, że blog od tej pory będzie "fajny". I zaczęło się ulepszanie. Jedną dobrą rzeczą płynącą z tego wszystkiego jest wzrost ilości notek i autorów. Niestety sporo osób nadal traktuje wordpressa jako dobre miejsce do umieszczenia notki prasowej, a większość po prostu przekleja materiały znalezione w sieci bez silenia się na własny komentarz.

Od tego pamiętnego momentu miałem zacząć rozwijać bloga. Dodawać funkcjonalności, zmieniać, polepszać. Miałem nawet wewnętrzne szkolenie z blogowania. O rany! To był ubaw, serio! Uczenie podstaw edytora WYSIWYG, którego nigdy w życiu się nie używało. Nie wiem czemu, ale same propozycje nowych funkcjonalności były brane z , sufitu. Albo z mody. Bez zastanowienia się czy w ogóle pasują. Po prostu ktoś miał pomysł, ktoś inny stał się odpowiedzialny za jego realizację i prosił mnie o wykonanie. A ja, dla świętego spokoju, z czego wcale nie jestem dumny, wykonywałem te potworki. Wszyscy byli szczęśliwi. Poza blogiem, który z dnia na dzień był bardziej dziwaczny.

Na cenzurowanym

Kolejna sprawa, że ludzie raczej nie przyzwyczaili się do luźniej formy bloga. Nie można tam napisać czegoś, co nie jest zgodne z linią partii. Mówiąc prosto, posty takie jak na narzekasz, czyli zgodnie z motto - bez owijania w bawełnę - zupełnie na bloga firmowego nie pasują. Pisząc "pod brandem" trzeba się pilnować, nie poruszać kontrowersyjnych tematów, nikogo przypadkiem nie obrazić.

Oczywiście to co piszesz zostanie od razu uznane za oficjalne stanowisko firmy. Nikt nie przyjmuje do wiadomości, że pracownicy mogą posiadać własne zdanie. To troszkę przygnębiające, bo zmusza do pisania jedynie drętwych notek na te najciekawsze tematy (na szczęście mam "Narzekasz?").

Zróbmy sobie choinkę czyli podsumowanie

W toku blogowej ewolucji dodałem ikonki przy nicku każdego autora. Nikt ich nie uzupełnił. Dodałem tag cloud. Nikt nie dodaje tagów do notek, pomijając oczywiście wielki dzień tagowania notek, który był konieczny, aby ten jakże efekciarski gadżet można było w ogóle zamieścić. Dodałem lightboxa, ale ten nie skaluje zdjęć, a ludzie wstawiają je w oryginalnej wielkości, więc jest kaszana. Wstawiłem wiele innych większych i mniejszych zmian, które skutecznie porozwalaly layout lub po prostu zajmują miejsce. Dodałem kilka pluginów, które działają bądź nie, dublując swoją funkcjonalność i rozwalając stronę (blog nie działa w przegladarce IE od kilku miesięcy).

Nikogo nie obchodzi (w praktyce - bo oczywiście na spotkaniach wewnętrznych to jest temat numer jeden, najwyższej wagi) co się z tym blogiem dzieje. Jak wygląda, kto na niego pisze, kto go odwiedza, kto do niego linkuje. Nie ma żadnej interakcji z resztą blogosfery. O opcji trackback prawdopodobnie nikt nie słyszał.

Prawdopodobnie z tego powodu nikt go nie czyta. Prawdopodobni dlatego nigdy nie będzie "fajny". Prawdopodobinie, osoby czytające tą notkę podwoją na nim ruch, jeśli go podlinkuję. A podlinkuje: ARBOblog, lecz wcale nie polecam.

Jakoś tak przygnębiająco wyszło. I bez puenty.

puckWpis popełnił: Puck
Zapamiętaj ten adres: Blogowanie firmowe
Drogowskaz: [komentarze: 2]

Komentarze

#komentarze
§ 1
Widać niektórzy nie powinni prowadzić blogów ;) A inni powinni dostać sądowy zakaz zbliżania się do blogosfery :P Załóżmy lobby "precz z blogofilami", albo "blogophilia is a crime".
PiotreX, 21 listopada 2008, 17:04
§ 2
Mam dokładnie to samo co Ty z moim blogiem firmowym :)
Adrian, 29 marca 2011, 12:26
© maciej łebkowski, nicholajs borov