Blogi. Przeważnie różowe, ale nie wszystkie. Zwykle podobne do pamiętników, ale nie zawsze. Pisane za zwyczaj przez nastolatki, choć nie tylko. Czy Narzekasz wygląda różowo? Czy wpisy zaczynają się od „mój pamiętniczku”? No i w końcu – czy wyglądam nieletnio? Nie. To skąd taka opinia wśród społeczeństwa? Co jest nie tak z blogami, że trzeba je łopatologicznie przedstawiać? Przecież powinny same na siebie zapracować.
Nie znam się na psychologii; na zachowaniach społecznych. Staram się to interpretować na swój sposób. Wyciągnąć wnioski z tego co widzę lub domyślić się czegoś po zachowaniu. Dlatego mój blog nie jest pewnym źródłem informacji. Może być jedynie sugestią, a najlepiej gdyby był traktowany jako przemyślenia autora.
Tak, to zarzut wobec blogów. Nie wiadomo kiedy można im wierzyć. Przede wszystkim dlatego, że publikowane treści przeważnie nie przechodzą przez moderację. Nikt ich nie sprawdza zanim ujrzą je czytelnicy. Są jedynie przedstawieniem wiedzy, myśli czy doświadczeń autora, który jako człowiek jest omylny i dość mało wiarygodny – szczególnie anonimowo.
Błędy? O tak, zdarzają się bardzo często. Choćby przez roztargnienie, kiedy piszemy nową notkę; zawsze w pośpiechu, pomiędzy jednym wykładem a drugim. No a poza tym nasza wiedza nie jest kompletna; bardzo często nie da się też jednoznacznie ocenić danego rozwiązania – nie pisze się przecież tylko o zagadnieniach aksjomatycznych, ale także problemowych.
Nie mamy też gwarancji, że autor faktycznie zna się na rzeczy. Ludzie lubią wyrażać swoje zdanie i bardzo często można się pomylić w ocenie – gdzie przekazywana jest nieśmiała opinia, a gdzie encyklopedyczna informacja. Nie ma tendencji do podpisywania blogów, a jeśli już znajdziemy informację o autorze, to rzadko kiedy dowiemy się czegoś o jego wykształceniu i obeznaniu z tematem. Dlatego słowa profesjonalisy w danej dziedzinie stoją na jednej półce obok notek amatorów.
Kotniebieski: weszlam na jakis blog (...), polityczny, no i rozne notki czytam, komentarze do zdarzen i sama w glowie automatycznie robie sobie selekcje - to sensowne, to nie, z tym sie nie zgadzam tu ktos pisze bzdury chyba, albo to niesmieszne itda potem patrze na gorze a tu blog jakichs trzech ludziow z gazety którą czytam i poważam. i gdybym przeczytała te opinie w gazecie to by mi nie przyszlo do glowy zeby cos zakwestionowac az tak mocno, albo zeby stwierdzic ze to moze nie tak
Pomimo niepewności krążącej wokół tej społeczności ludzie którzy tego spróbowali bardzo często wracają i chętnie czerpią informacje z tego źródła. Myślę, że podobnie ma się sprawa z Wikipedią, gdzie anonimowość autorów tekstów jest jeszcze większa; obawy o wiarygodność są poważniejsze, a jednak ta encyklopedia cieszy się wielkim zaufaniem.
Warto zadać pytanie, czy to zaufanie nie jest objawem internetowej naiwności.
Zastosowanie internetowych dzienników jest coraz szersze. Pomimo, że zaczęło się od pamiętników, dzisiaj możemy oglądać rozwój blogów marketingowych, blogów powiązanych z produktami czy usługami; również osoby publiczne widzą w blogach dobry sposób komunikacji. „Polskie blogowisko jest zdominowane przez wirtualne pamiętniki i publikację twórczości (powieści, wiersze, rysunki)” – pisała kiedyś Marysia Cywińska w artykule „Blog narzędziem dla e-biznesu”. Od tej pory na naszym podwórku bardzo dużo się zmieniło i spokojnie można już pisać o polskich dziennikach internetowych nie tylko jako dziennikach, ale narzędziach do publikacji treści lub promocji własnej firmy.
Na szczęście taka możliwość jest wykorzystywana. W serwisie InternetStandard pojawił się ostatnio tekst Niedocenione blogi. Tytuł mówi sam za siebie, a treść jest właśnie próbą przekrojenia blogosfery i pokazania jej zróżnicowania – a przede wszystkim pozytywnych cech e-pamiętników i ich ciekawych zastosowań.
Przyznam się, że artykuł oceniłem po okładce – czytałem go na znienawidzonym IDG. Dlatego na początku pozostał niesmak, który wyraziłem w komentarzu na wykopie. Nie tylko mi nie spodobał się artykuł – kilka innych osób też dodało swoje trzy grosze. Jednak to były oceny blogerów.
Dosłownie kilka minut później pojawił się pierwszy wpis na Metablogu. Jest to miejsce gdzie Marysia Cywińska zamierza publikować swoje przemyślenia na temat blogosfery - kontynuacja jej.notatnik.net, który dla wielu osób, w tym dla mnie, był pierwszym blogiem o tej tematyce. I polecam je bardzo jako źródło tej autorytatywnej informacji, jako że autorka wie co nieco internecie.
Skoro już o Marysi wspomniałem, chciałem upomnieć Roberta, który sieje pomyliznę:
Puck, Marysia nie przestała pisać, choćby tutaj jest tekst z 30.10.2005: Blogi. Ujęcie psychologiczne.
Co prawda bardzo się ucieszyłem czytając jego słowa, a potem od razu zabrałem się do artykułu. Niestety z każdym kolejnym akapitem tekstu nasilało mi się wrażenie permanentnego deja vu. Dopiero pod koniec zorientowałem się, że tekst czytałem ponad dwa lata wcześniej – notabene był to pierwszy taki tekst o blogach, który udało mi się przeczytać (o ile pamięć mnie nie zawodzi).
Dopiero po krótkiej wymianie zdań w komentarzach na Metablogu zdałem sobie sprawę z tego, że tekst Piotra Zalewskiego wcale nie był kierowany do mnie. Miał trafić takich ludzi, z którymi już wielokrotnie rozmawiałem, starając się przekonać, że mają błędne pojęcie o internetowych dziennikach. Nie pomyślałem o tym na początku, bo ciężko było mi dopuścić do siebie myśl, że opinia o blogach zasadniczo nie zmieniła się przez ostatnie dwa lata.
dla przeciętnego internauty blog jest e-pamiętnikiem
Te pierwsze pamiętniki stworzyły stereotyp, z którym teraz trzeba mocno walczyć. Sytuacja zupełnie bezsensowna, szczególnie patrząc na potencjał drzemiący w tej formie przekazu. Plusem jest jednak, że blogi walczą za siebie same, a to co się zmienia nie zważając na powszechną opinię, to ich jakość. Śmiało możemy mówić o narzędziu komunikacji, bez problemu możemy też podawać przykłady z polskiego podwórka – w końcu wszelkie próby zmiany wizerunku tej części internetu mogą bazować na konkretach.
Kto wie jak długo blogi będą się rozwijać dalej? Może wyprze je co innego? A może jednak uda się wypromować tą formę dziennikarstwa? Powstanie nowe pokolenie e-dziennikarzy, którzy będą woleli publikować swoje artykuły w zdecentralizowanej siatce blogosfery, wynosząc freelancing na nowy, wyższy poziom? Bardzo się cieszę, że uczestniczę w tworzeniu czegoś o takich perspektywach, jednak nie daje mi spokoju jedno pytanie: czy moje nadawanie zostanie kiedyś odebrane w taki sposób, jak bym tego oczekiwał?
A ciekaw jestem, jak pierwsza dama polskiej blogosfery :) poradzi sobie po swoim powrocie. Bo to już jednak inny świat trochę. Symbolem tego pierwszego były blogi prywatne i film "dokument.blog.pl" - symbolem drugiego są blogi "zawodowe", łeb dwa zero, blogi publikujące reklamy adsense i same reklamujące się przed adwords.