Takiego scenariusza, jaki oferuje nam codzienność, nikt by nie wymyślił. To, co dzieje się na polskiej scenie politycznej, woła o pomstę do nieba. Wiem, że wszyscy teraz o tym mówią, ale ja też dodam coś od siebie. Wkurza mnie zaistniała sytuacja, więc sobie ponarzekam.
To, że wielce szanowny premier nasz, pan Kaczyński, to krzykacz, który niechętnie dzieli się władzą, wiadomo nie od dzisiaj.
Miało być pięknie - koalicja, reformy, IV RP, a wyszło jak zwykle. Może gdyby PiSowi naprawdę chodziło o mądre rządzenie państwem, to coś by z tego wyszło. Niestety, dzielenie się władzą to ciężka sztuka i tym razem też się nie udało. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta - bliźniaki chcą zagarnąć wszystko dla siebie. Ani im w głowie jakieś "współrządzenie". Pięknymi słowami udało się nakłonić Samoobronę i LPR do stworzenia koalicji, która jednak dość szybko zaczęła się sypać. Dlaczego? PiS dużo obiecywał, a nic nie robił. Nie mówię tutaj o nas, zwykłych szarych obywatelach. Bliźniaki nie potrafiły dogadać się z ludźmi, z którymi mieli zbudować IV RP
A jak wiadomo - niezgoda rujnuje. Tak też stało się i tym razem. Zgrzyty, nieporozumienia, no i w końcu Lepper wyleciał z posady. Giertych się zbytnio nie wychylał (czytaj : nie przeszkadzał), więc nadal okupuje stołek.
Morozowskiemu i Sekielskiemu dziękuję! Naprawdę. Kamień spadł mi z serca, jak usłyszałem o tych taśmach. Może w końcu PiS odejdzie od koryta, bo ostatnie ciułanie posłów, i tworzenie się nowych klubów to po prostu żenada. Ale cóż - tonący brzytwy się chwyta.
Mam tylko nadzieję, że PO wypadnie dużo lepiej od swoich konkurentów. Nie będą mieli łatwo, bo zastaną chaos, ale mogą spróbować zbudować wszystko od nowa.